Gryzaki, gryzaczki, memłaczki. Nieograniczone
źródło radości naszych psiaków. Pozwalają zachować zdrowe zęby, wyciszają
emocje oraz zajmują psa na chwilę albo dwie. Gdyby ktoś mi powiedział pół roku
temu, że napiszę post o takiej tematyce to parsknęłabym śmiechem bo Cleo gardzi
gryzakami tak jak królewna gardzi spędzeniem nocy na ziarnu grochu. Shifu w tej kwestii jest jej przeciwieństwem. Dlatego jak
zamieszkał w naszym domu zmusił mnie do szukania gryzaków dla niego. Stawka
jest wysoka. Albo dostanie czego chce albo rozpęta Shifunado ;) chciałam się z wami
podzielić najlepszymi wg dziabongów gryzakowymi opcjami na rynku zoologicznym.
Gryzaki dokas - rurki 1m.
Składają się z otoczki z suszonego mięsa oraz
suszonej skóry wieprzowej.
Tak, one naprawdę mają niemalże metr długości
ale dopiero wtedy, kiedy połączy się w całość trzy części (każda ma 33cm).
Oprócz tego, że są długie starczają na 15-30min gryzienia w zależności od psa. Jedną część można
podzielić na mniejsze elementy. Niestety wymaga to wysiłku. Ich głównym atutem
jest to, że smakują nawet etatowemu niejadkowi - Cleo. Oraz, że można je kupić
w niskiej cenie. Jeden metr memłania kosztuje jedynie kilkanaście złotych.
Nie mają intensywnego zapachu. Znalazłam je
jedynie w sklepie internetowym zooplus.
Suszone penisy wołowe.
Długie, twarde i śmierdzące ;) Dostępne są w całości
(około 1m długości) albo pocięte wcześniej na mniejsze kawałki. Za pomocą piły
lub noża z ząbkami można je pociąć, choć jest to dość karkołomne zadanie. Ale
możliwe! Absorbują psa na długi czas jednocześnie wypełniając pomieszczenie
intensywnym smrodkiem, który wielu osobom może przeszkadzać. Nie są drogie i
można je zakupić w sklepach stacjonarnych oraz przez internet.
Suszone tchawice i ścięgna.
Nie są aż tak wytrzymałe jak penisy i gryzaki
dokasa ale ich zaletą jest to, że są ogólnodostępne w formie mniejszych
kawałków albo całości. Tchawice często są tłuste. Pachną średnio intensywnie.
Są dostępne zarówno w sieci jak i w sklepach stacjonarnych. Moim zdaniem ich
najfajniejszą cechą jest ogólnodostępność. Nie mam nic, aby rzucić psom na ząb?
Wychodzę z domu, idę do najbliższego zoologa i po dziesięciu minutach mogę
posłuchać psiego mlaskania. Tchawice w zależności od tego z jakiego zwierzęcia
pochodzą mogą mieć różne ceny. Najdroższe są końskie, wołowe są tańsze.
Uszy - królicze z futrem oraz środkowe, świńskie.
Znikająca ekspresowo, cuchnąca opcja, której z
chęcią powiedziałabym nie wydam na ciebie
ani grosza. Jednakże psia radość z glumania chrupiącej skórki w otoczce z
śmierdzącego futra jest tak rozkoszna, że niestety z bólem serca decyduje się
na zakup szczątków królika bugsa. Trzeba pamiętać, że to przekąska na raz. Początkowo miałam opory dając psom takie
ilości futra, aczkolwiek kompletnie nie widzę aby wpływały negatywnie na
jelitka. Sklepy zoologiczne oferują również uszy środkowe - świńskie. Nie są one pokryte futrem, za to lekko tłuste, śmierdzące i chrupiące. Moje psy je kochają! Znikają w dwie sekundy. Dosłownie.
Poroże jeleniowatych.
Poroża są niezwykle trwałe, prawie
bezzapachowe i… drogie ;) jednakże z całą pewnością mogę powiedzieć, że jest to
dobra inwestycja ponieważ gryzaki z poroża wystarczają dosłownie na miesiące
gryzienia. Jeśli pies traci zainteresowanie nimi należy je zalać wrzątkiem,
ostudzić i viola! Wędrują na wyższe pozycje w psim rankingu i można znów
przełączyć w psa z trybu “zaraz doprowadzę cię do białej gorączki” w “jestem
grzecznym pieskiem”.
Poroże jeleni po 6 miesiącach gryzienia |
Jakich gryzaków nie kupować, bo nawet Shifu nie
potrafi spojrzeć na nie przychylnym okiem?
Otóż przede wszystkim twardych, ciemno
brązowych gryzaków z prasowanej skóry (nie tylko firmy Trixie, która jest
widoczna na zdjęciu). Miałam w życiu trzy psy i żaden nie wykazywał
szczególnego zainteresowania rzekomym przysmakiem. Drugim przykładem
nietrafionego zakupu są twistery z barkoo. Kości ze skóry mają tą przewagę nad
twisterami, że psy przynajmniej traktują je jak coś do jedzenia… Twistery
zostały totalnie zignorowane. Dosłownie jakbym podała psom skręcony kamień.
Post jest napisany na podstawie gustu moich
dwóch kundli. To, co im pasuje lub nie pasuje, nie musi innym psom. Dlatego
zachęcam do dzielenia się swoimi doświadczeniami w komentarzach.
6 miesięcy wytrzymały Ci rogi?! Szacunek! Ja po miesiącu mam już ogryzki... Raz dostałam sarnie to dwa tygodnie nie wytrzymały. :D Ela je uwielbia i jakby jej nie zabierać nie przestawalaby ich zuc. :)
OdpowiedzUsuńByć może sarnie są bardziej miękkie. A i czego nie napisałam wyżej. Fragmenty poroża na zdjęciu są bardzo grube. A moje psy jednak mniejsze od Twoich :) nawet Shifu :)
UsuńKurczę, zawsze gdy przeglądam zooplusa zastanawiam się nad tymi gryzakami dokasa i jakoś nigdy się nie zdecydowałam na zakup. Może w końcu się przełamię? :)
OdpowiedzUsuńNie myśl - rób ;) dla Twoich psów polecałabym te mniejsze gryzaki dokasa a nie półmetrowe.
Usuń