Czasami zdarza mi się wspomnieć na fejsbuku o naszej pracy.
Że są delegacje, że jest las, że sobie po tym lesie chodzimy. No ok… Ale w zasadzie,
o co chodzi? Od dłuższego czasu to czym się zajmujemy wydaje mi się skrajnie
niszowe i stwierdziłam, że nikt nie będzie czytać moich wynurzeń początkującego
przyrodnika. Przeciętnego psiarza nie interesuje wilk w lesie tylko kolorowe
szelki popularnej marki albo tęczowy szarpak z owczego futra. Problemy psiego światka są mi nieco obce. Wydaje
mi się, że dla czytelnika to, co robię może być kompletnie abstrakcyjne i
oderwane od miejskiej rzeczywistości. I zapewne tak jest. Ale dlaczego mam nie
wykorzystać tej abstrakcji na swoją korzyść?
