poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Pies pierwszy raz w hoteliku. Wyobrażenia a rzeczywistość.



W okresie letnim często stajemy przed wyborem czy zabrać psa z sobą na wakacje. Czasami po prostu nie mamy takiej możliwości lub najzwyczajniej w świecie chcemy sobie zrobić małą przerwę od futrzastego przyjaciela. Nie każdy ma możliwość pozostawienia w czasie urlopu swojego psa u rodziny lub znajomych.  Jednym z rozwiązań jest pobyt w hoteliku dla psów. Ostatnio zmuszona ślubem w rodzinie stanęłam przed wyborem hoteliku dla Cleo. Oczywiście przed „hotelikowaniem” miałam lawinę czarnych wizji, w których Cleo stawała się ofiarą najtragiczniejszych sytuacji. A jak było naprawdę? Zobaczcie!

Piątkowy poranek, pakuję powoli miski, karmę, smaczki. Składam klatkę. Zastanawiam się czy niczego nie zapomniałam. Patrzę na lekko podekscytowanego psa, który jest przekonany, że jedziemy w delegację lub na wakacje. No cóż nie będą to typowe wakacje, tylko bardziej kolonie dla piesków. Będzie łączka, będzie rzeczka, będą też inne pieski w różnym wieku i różnej wielkości. Małe psie przedszkole może dać w kość. O kilkudziesięciu minutach dojeżdżamy do znanego nam Merdu - Merdu pod Warszawą. Chwila wytchnienia, kawa, szczeniaczki pomiziane. Zostawiamy rzeczy Cleo i… Cleo. Wygląda na nieco zdziwioną i szczeka. Kiedy znika z horyzontu o zgrozo zaczynają się budować z mojej głowie czarne wizje. Oto one…  
W hoteliku można pobiegać po plaży. Fot. M. G.
 Kiedy tylko odjeżdżamy ktoś niechcąco zostawia otwartą furtkę a Cleo warująca przy niej zaczyna szaleńczo gonić za nami przy okazji wpadając pod samochód. Ale przecież to jest dobry hotelik w którym pracują profesjonalni opiekunowie. Kto by zostawił otwartą furtkę przy tak dużej liczbie psów? W mojej głowie pojawia się kolejna wizja… Cleo nie pije wody, co w czasie letnich upałów bardzo szybko kończy się odwodnieniem, udarem i tragiczną śmiercią. Tylko jaki pies nie piłby wody przez 3 dni? Skoro scenariusz opisujący śmierć z wycieńczenia jest mało prawdopodobny pozostają jeszcze dwa… Cleo zostaje pogryziona przez obcego psa lub sama rzuca się na innego z krwiożerczymi zapędami. Och wait? Czy ja mówię o Cleo? Chyba jednak nie. ALE! Może się wydarzyć jeszcze jedna tragedia! Pod wpływem ogromnego stresu, jakim jest perfidne porzucenie przez właściciela pies dostaje zawału serca. Nawet młody pies z zdrowym sercem?  Odpłynęłam.
Można się pobawić z pieskami. Fot. M.G.

Po czterech godzinach jazdy samochodem, prawie dojechaliśmy na miejsce. Dostaję smsa o treści: „Burek żyje, nie siedzi pod furtką, podrywa chłopaków, z dziewczynami nie ma problemów. Siedząc w klatce nie szczeka”. Myślę sobie: „co za zdradziecka szuja, w ogóle za mną nie tęskni”. O szczegóły wolałam nie pytać ;) przy odbiorze cieszyła się nie bardziej niż przy powrocie z pracy. Co poradzić. Taka ruda, sprzedajna łajza z niej. 



Czy ja już mówiłam, że mam podejrzenia, iż w wcześniejszym życiu Cleo była prostytutką?

Ps. Radzę tego postu nie brać zbyt serio ;) 

7 komentarzy:

  1. Loki miał stres jak spał w mieszkaniu moich teściów (ja spałam z nim w pokoju), a co dopiero hotelik! Chyba, że to przeze mnie się denerwował;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozliwe, ze przez Ciebie :) wiele psow bardzo mocno reaguje za zachowanie i emocje opiekuna.

      Usuń
  2. Zazdroszczę! Tajga z domowego hoteliku (z polecenia znajomych) wróciła niestety z gorszym lękiem separacyjnym niż ten, który miała początkowo :/ mimo, że jadła, piła i zachowywała się tam normalnie a nawet bawiła z psami - dostawałam zdjęcia i filmiki. Odebrała to chyba jako porzucenie, nigdy więcej. Nie mogłam pójść do łazienki przez dobry miesiąc, bo tak wyła :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem behawiorystką ale wydaje mi się, że po prostu najpierw trzeba sobie z takimi problemami poradzic. Poza tym czy jestes pewna ze to lek separacyjny? To bardzo powazna przypadlosci wiaze sie z oddawaniem kału, moczu, niszczeniem w domu. Wycie to nie jest lęk separacyjny i mysle ze A. P. moglaby Ci cos poradzic :)

      Usuń
  3. Psa w razie czego zostawiam u rodziny, ale za to swego czasu hotelowałam przez dwa tygodnie cudzego jamnika i przeżywałam podobny stres. "A jeśli coś się stanie? To nie mój pies, to zupełnie co innego!". Na szczęście u nas również obyło się bez problemu, jeśli nie liczyć jednego wytarzania w cudzej kupie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że grunt to zostawic psa u kogos kto ma doswiadczenie i poznać go z tym psem.

      Usuń
  4. No ja mogę się wypowiedzieć z perspektywy osoby, która hoteluje...i każdy właściciel, który oddaje psa po raz pierwszy ma dokładnie te same myśli - te czarne co to sie może wydarzyć, i te, które odnoszą się do zdradzieckiej natury psa - bo jak to tak nie tęksnić tylko dobrze się bawić?! :D "Zdradziecka szuja" to chyba określenie w punkt.

    OdpowiedzUsuń