sobota, 12 września 2015

Dom tymczasowy- Blaski i cienie.


W tą jakże smutną, deszczowa sobotę naszło mnie na wspomnienia. Dziabong po maratonie delegacyjnym odsypia w klatce robiąc krótkie przerwy na spacerowe siku i jedzenie. Co tu robić? Pisać. Jak wspominałam w „o mnie” czasami jestem domem tymczasowym dla bezdomnych psów. Dzieje się to wtedy, kiedy spędzam najwięcej czasu w domu i nie jeżdżę dużo w teren, czyli w okolicach zimy i jesieni. Nadchodzi powoli jesień…czas na wspomnienia, bo za jakiś czas znów zawita do nas kolejny „tymczasowicz”, który wiele nas nauczy. 

PO CO CI TO?

Pytanie standard. Dla mnie odpowiedź jest oczywista, nie mniej jednak wielu ludzi nie potrafi zrozumieć, po jaką cholerę ZA DARMO poświęcam SWÓJ CZAS i SIŁY albo pomóc jakiemuś burkowi. Który nie powie, że jest mi wdzięczny. Jeśli ktoś nie rozumie istoty pomagania to żadne tłumaczenia tutaj nie pomogą. Szkoda tylko, że muszę się tłumaczyć z tego, że robię coś dobrego.

CZASAMI CIERPI REZYDENT

Stąd przyjmuję zasadę, że mój pies jest najważniejszy. Kiedyś Cleo i tymczasowiczka się nie dogadały. Przez dwa tygodnie byłam zmuszona walczyć o to, aby pies zmienił dom tymczasowy. Oskarżenia, plucie jadem, próba zostawienia psa u mnie na siłę. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Suka ma już dom stały i jest szczęśliwa. Szkoda tylko, że kiedy potrzebowałam pomocy od fundacji, która to miała pomagać spotkałam się z oporem. Już z sobą nie współpracujemy… 


MISKA I POSŁANKO RZECZ ŚWIĘTA

Aby uniknąć konfliktów i niepotrzebnego stresu przyjęłam zasadę, że każdy pies ma swoje miejsce, w które jest zakaz wstępu dla tego drugiego. Cleo ma swoją klatkę a drugi pies.. to zależy, co dostanę od fundacji. Zwykle wiklinowy koszyk. Karmienie również odbywa się w osobnych miejscach. Staram się nie faworyzować żadnego psa. Cleo ma swój spacer tylko ze mną gdzie może się ze mną bawić do woli. 


PROBLEMY KOMUNIKACYJNE Z FUNDACJAMI, WIECZNE PROBLEMY FINANSOWE

Ustaliłeś coś z fundacją? Obiecano Ci wsparcie finansowe? Zwykle w praniu wychodzą różne rzeczy. Okazuje się, że fundacyjny weterynarz znajduje się za daleko i bardziej opłaca się iść do weta za rogiem i zapłacić z własnej kieszeni niźli tracić czas i paliwo stojąc w korkach. Akurat fundacja, z którą teraz współpracuję (Pies na Zakręcie) jest uczciwa, ale niestety wcześniej miałam do czynienia z niepoważnym podejściem do adopcji. Pamiętajmy, że za tym wszystkim stoi człowiek a on czasami potrafi wywijać świństwa.



ZROBIĆ TAK, ABY BYŁO DOBRZE

Podchodzę do tematu bardzo poważne- wkładam dużo siły w socjalizacje i określenie charakteru zwierzaka, wszystko uczciwie przedstawiam chętnym do przygarnięcia psiaka, dlatego rzadko biorę psy pod opiekę. Pracuję zawodowo, jestem nieco ograniczona czasowo, stąd niewielka ilość psów przewijająca się przez mój dom. No, ale liczy się jakość;)


PROBLEMY Z OSOBAMI CHĘTNYMI DO ADOPCJI

Niepoważne propozycje, agresja, robienie „dymu” TO JEST STANDARD. Adoptujący często mają roszczeniową postawę, zachowują się tak jakby robili nam łaskę, że chcą przyjąć psa pod swój dach. Jako DT jestem pierwszą osobą rozmawiającą na żywo z adoptującymi. Czy gdybyście mieli do czynienia z dwójką młodych osób chcących KONIECZNIE TEGO SZCZENIAKA, ale otwarcie przyznających się do tego, że psem będzie się zajmować 80letnia babcia to, co byście zrobili?

BLASKI

Dzięki byciu DT można zebrać ogromny bagaż, nauczyć się wielu rzeczy nt. psów, ich zachowania. To jest wręcz bezcenne dla osób interesujących się szkoleniem. Bezcenne jest też stopniowe odkrywanie talentów i charakteru psów, ich otwieranie się na człowieka, to ze ponownie postanawiają zaufać… I zostaje gdzieś tam w środku satysfakcja z tego, że uratowało się to małe istnienie. Pomimo, że wielokrotnie doprowadzało nas do białej gorączki;) 

Pamiętaj, że będąc DT zyskasz też wśród sąsiadów opinię dostawcy mięsa do chińczyków w Wólce Kosowskiej. Bo był pies i go nie ma…

Ale i tak warto.

11 komentarzy:

  1. Dobrze, że są osoby, które poświęcaj swój czas na zajęcie się psem jako DT. Na pewno pomaga to znaleźć dom stały dla zwierzaka :) Ja niestety nie mam możliwości przyjęcia do siebie psiaka. Szkoda, mogloby to być ciekawe doswiadczenie

    OdpowiedzUsuń
  2. To tak jak z posiadaniem własnego psa, są plusy i minusy takiego życia - czasem minusów jest więcej, jest pod górkę ale zapatrzone w Ciebie ślepia wynagradzają każde złe chwile :)
    Rób to co robisz i nie patrz na innych, bo to co robisz jest dobre :)
    Powodzenia!
    K&T
    jackterror.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję ci i podziwiam za samozaparcie i zorganizowanie oraz chęć pomocy. Znalezienie dobrego domu dla psa musi być zadaniem trudnym. Życzę ci dużo satysfakcji i samych mądrych decyzji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś z mamą zastanawiałyśmy się nad zostaniem DT dla kotów, ale w końcu nie wypaliło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam. Gratuluję siły i odwagi jaką posiadasz.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja też to robię mało kiedy (jestem Domem Tymczosowym), ostatnio była u mnie natomiast tak fajna suczka, że aż postanowiłem nakręcić o niej filmik :) do obejrzenia tu: http://szkolenie-psow-doberman.blogspot.com/2015/09/szkolenie-strachliwego-wiejskiego-psa.html

    OdpowiedzUsuń