poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozmowa z Olą Wnuk, laureatką plebiscytu Top for Dog 2015 w kategorii osobowość społeczna roku.


Ola jest osobą, która co dzień udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych i z psem „z odzysku” można zrobić wiele. Dzięki jej zaangażowaniu i szkoleniu mnóstwo psów znalazło swoje domy.  Jest inspiracją dla wielu osób, jednocześnie pozostaje bardzo skromną osobą. Ola na co dzień prowadzi szkołę i hotelik dla psów SoDog, szkoli psy do filmów i wolontaryjnie prowadzi Projekt LatająceSchronisko. W tym tekście chciałam się skupić na pracy z psem na planie filmowym oraz na pracy z psem z odzysku.


Cześć Ola. Dla mnie praca na planie filmowym jest czymś absolutnie abstrakcyjnym, powiedz jak to się stało, że zaczęłaś pracę w branży filmowej?


Hej. Mówi się, że na plan filmowy nigdy nie trafia się z przypadku, ktoś musi Cię polecić. Podobnie było ze mną! Nie myśl jednak, iż były to jakieś straszliwe koneksje i układy! Absolutnie nie zwyczajna sprawa... pół roku wcześniej zrezygnowałam ze studiów, byłam w trakcie kończenia uprawnień technika weterynarii i pracowałam w schronisku jako opiekun psów, wszyscy znajomy wiedzieli, że je uwielbiam. Na jednym z planów filmowych, na którym pracował kolega, trener psów szukał pomocnika... Ja miałam akurat dwa tygodnie urlopu, pojechałam na próbę. To miał być dla mnie wakacyjny wyjazd – równo dwa tygodnie, nic więcej.



Jaki był pierwszy pies z jakim pracowałaś na planie fimowym? I co to był za film?

He he he... to nie był film, to był serial „Komisarz Alex”... co za tym idzie pierwszy pies, a w sumie psy, to były owczarki niemieckie: Roky i Wafel, należące do Beaty Krzemińskiej, która od 27 lat szkoli psy i inne zwierzęta na potrzeby planów filmowych. Tak, jak wcześniej mówiłam miałam na planie zostać dwa tygodnie, taka wakacyjna przygoda... Śmiało mogę powiedzieć, iż to przez Beatę stało się inaczej.

Jakie cechy powinien mieć psi aktor?

Wiele osób uważa, iż psi aktor powinien być nieziemsko wyszkolonym psem... znać masę poleceń, komend i sztuczek... zapatrzony w przewodnika... Nic gorszego... Ciężko jest jest znaleźć odpowiedniego psa na zdjęcia. Psi aktor powinien być odważny, wytrzymały, otwarty na ludzi. Chętnie pracować z każdym, również z osobami, których nie zna. Trochę niesforny, wychodzący ze swoją  inicjatywom a przede wszystkim NATURALNY - słowo, które najczęściej słyszymy od reżysera na planie. Absolutnie nie może siedzieć sztywno na komendzie jak pies sportowy! Psi aktor musi pracować na odległości, równocześnie z przewodnikiem i aktorem... trudna sprawa.

Jakie psy preferujesz na planie filmowym? Kundle, rasowe? Może jakieś konkretne rasy?

Trener filmowy nie patrzy na rodowód psa – patrzy na użytkowość. Jeśli pies ma odpowiednie cechy to znaczy, że się nadaje. Beata, ma identyczne podejście do sprawy. Czynnikiem już nie zależnym od samego trenera, jest wygląd psa. Czyli, to czego szukają twórcy. Czasami są to kundle czasami psy rasowe, przy czym nikogo nie obchodzi rodowód... Pracuje głównie przy serialach i filmach fabularnych... tam często poszukuje się kundelków, chodź często widz ich nie zauważa... to przechodzą gdzieś w tle, siedzą przy statyście... sekunda w filmie, który oglądamy, to cały dzień ciężkiej pracy dla psa i przewodnika. Dokładnie tak było w „Mieście 44” - widziałaś tam psy? Wiele osób nie zauważa, a jednak były. Wiele z nich to były kundelki na co dzień mieszkające w schronisku, wyszkolone przez nas w ramach Projektu Latające Schronisko... pojechały, w nadziei, że dzięki temu znajdą domy. No i znalazły!
Faktycznie, być może preferuję kundelki prywatnie, ale to głównie dlatego, iż to kundelki mnie wychowały jako trenera psów. Właśnie psy schroniskowe, psy z problemami, psy porzucone, były moimi nauczycielami. Myślę, że z nimi rozumiem się najlepiej.

Pracę z którym psim aktorem pamiętasz najbardziej?

Ponoć zawsze najbardziej pamięta się niegrzeczne dzieci. Ja z cała pewnością tak mam, największym sentymentem darze te psy, których przygotowanie do zdjęć jest trudne i pracochłonne, a sama realizacja zdjęć wymaga ogromnej kreatywności. Jak do tej pory w tej konkurencji wygrywa Dyzio, który wcielił się w rolę „Wilka”, w filmie Dariusza Gajewskiego „Obce Niebo”. Gdy poznałam Dyzia, byłam załamana... scenariusz był trudny... pies moim zdaniem nie miał predyspozycji, potrzebnych do pracy. Niesforny, niezależny pies, w typie syberian husky (na marginesie też odratowany z Polskiej wsi przez swoich obecnych właścicieli)... pozbawiony jakiekolwiek motywacji do pracy... żyjący we własnym świecie. Darek, reżyser i jego właściciel był nieugięty – ma zagrać Dyzio i już... Przygotowanie do filmu trwało miesiąc, bardzo trudno jest w tak krótkim czasie nauczyć psa naprawdę wielu umiejętności i poleceń.... i to startując od zera. Dwa, nie możesz przepracować psa, nie możesz pozwolić by się spalił. Miesiąc pracy ciągiem nad Polskim morzem, później wyjazd do Szwecji. Dla każdego psa to ogromny wysiłek a co dopiero mówić o zwierzęciu, które nigdy nie pracowało? Dyzio pokazał mi czym jest więź przewodnika i psa, jak sama w sobie jest motywacją do pracy. Sądzę, że obecnie, gdy rządzi pozytywne wzmocnienie gdzieś zapominamy o więzi... ciągle piłki, smaczki, szarpaki...  Dyzio mi to przypomniał i uzmysłowił. Nie zrozum mnie źle, pozytywne wzmocnienie to jest właśnie to! Tylko, że więź z psem jest prawdziwym kluczem, nagrody to tylko istotny dodatek.


Chciałam też poruszyć temat Twojego wkładu w walkę z bezdomnością. Skąd pomysł aby zabierać swoich tymczasowiczów na zawody sportowe? 

Zawody sportowe to świetna okazja do tego, żeby zaprezentować światu psa, który szuka domu. Sam pomysł... hym, jakiś wspólny, wymyślony z wolontariuszkami ze schroniska. Zabierałam psy ze schroniska na plany filmowe, gdy powstał Projekt Latające Schronisko, ktoś rzucił pomysł by zabrać jednego psa na zawody Rally-O... później jeździły też inne psy. Bynajmniej nie chodziło nam (ani mi) o szczególne sukcesy sportowe, zawsze liczy się dobra zabawa i pies. Wielu z nich to sprawiało ogromną frajdę. Zapewniam, że gdyby któryś z psów odmówiłby współpracy, to nikt by go nie zmuszał. Gdy przygotowywałam Lenkę, suczkę z Fundacji Azylu Pod Psim Aniłem, ktoś mi powiedział... że przesadzam, obciążam psa z traumą i mam chore pomysły w 18 dni przygotować psa do zawodów. Bardzo mnie to zabolało, owszem zawsze chciałam pokazać, iż psy w schronisku to wspaniałe zwierzaki, które nie różnią się tak bardzo od innych psów. Też, lubią się bawić, pracować i mogą zdobywać medale. Jednak, nigdy nie zrobiłabym tego kosztem psa. Lenka pokazała mi, że jest w stanie. Gdybym, widziała po niej, że zawody są za dużym obciążeniem zwyczajnie wróciłabym z nią do domu. Nie było takiej potrzeby, nawet zajęłyśmy miejsce na podium i zaraz później Lenka znalazła wspaniały dom. Ocean bezdomnych psów się nie kończy, jeśli chcesz uratować psa, musisz pokazać go światu. 


Prowadzisz Projekt Latające Schronisko mający na celu zmniejszenie stresu spowodowanego pobytem w schronisku Fundacji Azylu pod Psim Aniołem. Jakie talenty tam odkryłaś?

Same talenty, każdy pies to chodzący talent. Pytanie, czy umiesz go wydobyć. Zawsze żałuje, że nie wszystkie psy mogą brać udział w programie. Jest to kwestia naszych możliwości, w końcu tych psów jest bardzo dużo. Celem programu nie jest sam sport, przede wszystkim chodzi o ustabilizowanie psa. Zaspokojenie jego naturalnych potrzeb, na tyle na ile się da, przystosowanie do życia w domu i umilenie czasu w schronisku. Czasami są to bardzo trudne psy, zniszczone przez człowieka. Naszym priorytetem zawsze było trafienie do ich serc i stworzenie szansy na normalne życie. Idea się sprawdza. Trzeba mieć świadomość, że naprawdę nie każdy pies nadaje się do sportu, a już zwłaszcza, gdy mówimy o poważnych zawodach. Nie zależnie od tego czy jest kundelkiem ze schroniska, czy psem rasowym. Jenak większość ludzi naprawdę nie potrzebuje super sportowego psa. Chcemy pokazać, że sport na rekreacyjnym poziomie jest możliwy praktycznie z każdym psem, a przecież tego tak naprawdę szukają ludzie. Psa, który będzie towarzyszem życia. Tego, też szukają same psy – uwagi, zajęcia, kontaktu socjalnego z człowiekiem... 



Dziękuję bardzo za rozmowę. Gratuluję zdobycia zasłużonej nagrody w plebiscycie Top for Dog. Cieszy mnie, że nie trzeba być gwiazdą telewizji aby zwrócić uwagę na problem bezdomności. Życzę Ci Olu mnóstwa sukcesów szkoleniowych i filmowych.

4 komentarze:

  1. Super wywiad, super informacje i mega inspiracja! Wspaniałe jest to co robi Ola, wielki szacunek, dziewczyno, i NIE DAJ SIĘ hejterom - Polacy już tacy są, że problem zobaczą nawet w najlepszej inicjatywie. Nie ma co się zrażać - idź do przodu po prostu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy wywiad! Ogromnie zazdroszczę pracy z psami na planie filmowym - dwie pasje w jednym, wow. Gratuluje i powodzenia w dalszej pracy!

    OdpowiedzUsuń