Ola jest osobą, która co dzień udowadnia, że nie ma
rzeczy niemożliwych i z psem „z odzysku” można zrobić wiele. Dzięki jej
zaangażowaniu i szkoleniu mnóstwo psów znalazło swoje domy. Jest inspiracją dla wielu osób, jednocześnie
pozostaje bardzo skromną osobą. Ola na co dzień prowadzi szkołę i hotelik dla
psów SoDog, szkoli psy do filmów i wolontaryjnie prowadzi Projekt LatająceSchronisko. W tym tekście chciałam się skupić na pracy z psem na planie
filmowym oraz na pracy z psem z odzysku.
Cześć Ola. Dla mnie praca na planie filmowym jest czymś absolutnie abstrakcyjnym, powiedz jak to się stało, że
zaczęłaś pracę w branży filmowej?
Hej. Mówi się, że na plan filmowy nigdy nie
trafia się z przypadku, ktoś musi Cię polecić. Podobnie było ze mną! Nie myśl jednak, iż były to jakieś
straszliwe koneksje i układy! Absolutnie nie zwyczajna sprawa... pół roku
wcześniej zrezygnowałam ze studiów, byłam w trakcie kończenia uprawnień
technika weterynarii i pracowałam w schronisku jako opiekun psów, wszyscy
znajomy wiedzieli, że je uwielbiam. Na jednym z planów filmowych, na którym
pracował kolega, trener psów szukał pomocnika... Ja miałam akurat dwa tygodnie urlopu,
pojechałam na próbę. To miał być dla mnie wakacyjny wyjazd – równo dwa
tygodnie, nic więcej.
He he he... to nie był film, to był serial
„Komisarz Alex”... co za tym idzie pierwszy pies, a w sumie psy, to były
owczarki niemieckie: Roky i Wafel, należące do Beaty Krzemińskiej, która od 27
lat szkoli psy i inne zwierzęta na potrzeby planów filmowych. Tak, jak
wcześniej mówiłam miałam na planie zostać dwa tygodnie, taka wakacyjna
przygoda... Śmiało mogę powiedzieć, iż to przez Beatę stało się inaczej.
Jakie cechy powinien mieć psi aktor?
Wiele osób uważa, iż psi aktor powinien być
nieziemsko wyszkolonym psem... znać masę poleceń, komend i sztuczek...
zapatrzony w przewodnika... Nic gorszego... Ciężko jest jest znaleźć
odpowiedniego psa na zdjęcia. Psi aktor powinien być odważny, wytrzymały,
otwarty na ludzi. Chętnie pracować z każdym, również z osobami, których nie
zna. Trochę niesforny, wychodzący ze swoją
inicjatywom a przede wszystkim NATURALNY - słowo, które najczęściej
słyszymy od reżysera na planie. Absolutnie nie może siedzieć sztywno na
komendzie jak pies sportowy! Psi aktor musi pracować na odległości,
równocześnie z przewodnikiem i aktorem... trudna sprawa.
Jakie psy preferujesz na planie filmowym?
Kundle, rasowe? Może jakieś konkretne rasy?
Trener filmowy nie patrzy na rodowód psa –
patrzy na użytkowość. Jeśli pies ma odpowiednie cechy to znaczy, że się nadaje.
Beata, ma identyczne podejście do sprawy. Czynnikiem już nie zależnym od samego
trenera, jest wygląd psa. Czyli, to czego szukają twórcy. Czasami są to kundle
czasami psy rasowe, przy czym nikogo nie obchodzi rodowód... Pracuje głównie
przy serialach i filmach fabularnych... tam często poszukuje się kundelków,
chodź często widz ich nie zauważa... to przechodzą gdzieś w tle, siedzą przy statyście...
sekunda w filmie, który oglądamy, to cały dzień ciężkiej pracy dla psa i
przewodnika. Dokładnie tak było w „Mieście 44” - widziałaś tam psy? Wiele osób
nie zauważa, a jednak były. Wiele z nich to były kundelki na co dzień
mieszkające w schronisku, wyszkolone przez nas w ramach Projektu Latające
Schronisko... pojechały, w nadziei, że dzięki temu znajdą domy. No i znalazły!
Faktycznie, być może preferuję kundelki
prywatnie, ale to głównie dlatego, iż to kundelki mnie wychowały jako trenera
psów. Właśnie psy schroniskowe, psy z problemami, psy porzucone, były moimi
nauczycielami. Myślę, że z nimi rozumiem się najlepiej.
Pracę z którym psim aktorem pamiętasz
najbardziej?
Ponoć zawsze najbardziej pamięta się
niegrzeczne dzieci. Ja z cała pewnością tak mam, największym sentymentem darze
te psy, których przygotowanie do zdjęć jest trudne i pracochłonne, a sama
realizacja zdjęć wymaga ogromnej kreatywności. Jak do tej pory w tej
konkurencji wygrywa Dyzio, który wcielił się w rolę „Wilka”, w filmie Dariusza Gajewskiego
„Obce Niebo”. Gdy poznałam Dyzia, byłam załamana... scenariusz był trudny...
pies moim zdaniem nie miał predyspozycji, potrzebnych do pracy. Niesforny,
niezależny pies, w typie syberian husky (na marginesie też odratowany z Polskiej
wsi przez swoich obecnych właścicieli)... pozbawiony jakiekolwiek motywacji do
pracy... żyjący we własnym świecie. Darek, reżyser i jego właściciel był
nieugięty – ma zagrać Dyzio i już... Przygotowanie do filmu trwało miesiąc,
bardzo trudno jest w tak krótkim czasie nauczyć psa naprawdę wielu umiejętności
i poleceń.... i to startując od zera. Dwa, nie możesz przepracować psa, nie
możesz pozwolić by się spalił. Miesiąc pracy ciągiem nad Polskim morzem,
później wyjazd do Szwecji. Dla każdego psa to ogromny wysiłek a co dopiero
mówić o zwierzęciu, które nigdy nie pracowało? Dyzio pokazał mi czym jest więź
przewodnika i psa, jak sama w sobie jest motywacją do pracy. Sądzę, że obecnie,
gdy rządzi pozytywne wzmocnienie gdzieś zapominamy o więzi... ciągle piłki,
smaczki, szarpaki... Dyzio mi to
przypomniał i uzmysłowił. Nie zrozum mnie źle, pozytywne wzmocnienie to jest
właśnie to! Tylko, że więź z psem jest prawdziwym kluczem, nagrody to tylko
istotny dodatek.
Chciałam też poruszyć temat Twojego wkładu
w walkę z bezdomnością. Skąd pomysł aby zabierać swoich tymczasowiczów na
zawody sportowe?
Zawody sportowe to świetna okazja do tego,
żeby zaprezentować światu psa, który szuka domu. Sam pomysł... hym, jakiś
wspólny, wymyślony z wolontariuszkami ze schroniska. Zabierałam psy ze
schroniska na plany filmowe, gdy powstał Projekt Latające Schronisko, ktoś
rzucił pomysł by zabrać jednego psa na zawody Rally-O... później jeździły też
inne psy. Bynajmniej nie chodziło nam (ani mi) o szczególne sukcesy sportowe,
zawsze liczy się dobra zabawa i pies. Wielu z nich to sprawiało ogromną frajdę.
Zapewniam, że gdyby któryś z psów odmówiłby współpracy, to nikt by go nie
zmuszał. Gdy przygotowywałam Lenkę, suczkę z Fundacji Azylu Pod Psim Aniłem,
ktoś mi powiedział... że przesadzam, obciążam psa z traumą i mam chore pomysły
w 18 dni przygotować psa do zawodów. Bardzo mnie to zabolało, owszem zawsze
chciałam pokazać, iż psy w schronisku to wspaniałe zwierzaki, które nie różnią
się tak bardzo od innych psów. Też, lubią się bawić, pracować i mogą zdobywać
medale. Jednak, nigdy nie zrobiłabym tego kosztem psa. Lenka pokazała mi, że
jest w stanie. Gdybym, widziała po niej, że zawody są za dużym obciążeniem
zwyczajnie wróciłabym z nią do domu. Nie było takiej potrzeby, nawet zajęłyśmy
miejsce na podium i zaraz później Lenka znalazła wspaniały dom. Ocean
bezdomnych psów się nie kończy, jeśli chcesz uratować psa, musisz pokazać go
światu.
Prowadzisz Projekt Latające Schronisko
mający na celu zmniejszenie stresu spowodowanego pobytem w schronisku Fundacji
Azylu pod Psim Aniołem. Jakie talenty tam odkryłaś?
Same talenty, każdy pies to chodzący
talent. Pytanie, czy umiesz go wydobyć. Zawsze żałuje, że nie wszystkie psy
mogą brać udział w programie. Jest to kwestia naszych możliwości, w końcu tych
psów jest bardzo dużo. Celem programu nie jest sam sport, przede wszystkim
chodzi o ustabilizowanie psa. Zaspokojenie jego naturalnych potrzeb, na tyle na
ile się da, przystosowanie do życia w domu i umilenie czasu w schronisku.
Czasami są to bardzo trudne psy, zniszczone przez człowieka. Naszym priorytetem
zawsze było trafienie do ich serc i stworzenie szansy na normalne życie. Idea
się sprawdza. Trzeba mieć świadomość, że naprawdę nie każdy pies nadaje się do
sportu, a już zwłaszcza, gdy mówimy o poważnych zawodach. Nie zależnie od tego
czy jest kundelkiem ze schroniska, czy psem rasowym. Jenak większość ludzi
naprawdę nie potrzebuje super sportowego psa. Chcemy pokazać, że sport na
rekreacyjnym poziomie jest możliwy praktycznie z każdym psem, a przecież tego
tak naprawdę szukają ludzie. Psa, który będzie towarzyszem życia. Tego, też
szukają same psy – uwagi, zajęcia, kontaktu socjalnego z człowiekiem...
Dziękuję bardzo za rozmowę. Gratuluję
zdobycia zasłużonej nagrody w plebiscycie Top for Dog. Cieszy mnie, że nie
trzeba być gwiazdą telewizji aby zwrócić uwagę na problem bezdomności. Życzę Ci
Olu mnóstwa sukcesów szkoleniowych i filmowych.
Super wywiad, super informacje i mega inspiracja! Wspaniałe jest to co robi Ola, wielki szacunek, dziewczyno, i NIE DAJ SIĘ hejterom - Polacy już tacy są, że problem zobaczą nawet w najlepszej inicjatywie. Nie ma co się zrażać - idź do przodu po prostu!
OdpowiedzUsuńOjtak. Hejterom mówimy FAKJUU
UsuńBardzo ciekawy wywiad! Ogromnie zazdroszczę pracy z psami na planie filmowym - dwie pasje w jednym, wow. Gratuluje i powodzenia w dalszej pracy!
OdpowiedzUsuńTeż tego Oli zazdroszczę :)
Usuń