W okresie letnim często stajemy przed wyborem czy zabrać psa
z sobą na wakacje. Czasami po prostu nie mamy takiej możliwości lub
najzwyczajniej w świecie chcemy sobie zrobić małą przerwę od futrzastego
przyjaciela. Nie każdy ma możliwość pozostawienia w czasie urlopu swojego psa u
rodziny lub znajomych. Jednym z rozwiązań jest pobyt w hoteliku dla psów. Ostatnio zmuszona ślubem w rodzinie
stanęłam przed wyborem hoteliku dla Cleo. Oczywiście przed „hotelikowaniem”
miałam lawinę czarnych wizji, w których Cleo stawała się ofiarą
najtragiczniejszych sytuacji. A jak było naprawdę? Zobaczcie!
Piątkowy poranek, pakuję powoli miski, karmę, smaczki.
Składam klatkę. Zastanawiam się czy niczego nie zapomniałam. Patrzę na lekko
podekscytowanego psa, który jest przekonany, że jedziemy w delegację lub na
wakacje. No cóż nie będą to typowe wakacje, tylko bardziej kolonie dla piesków. Będzie
łączka, będzie rzeczka, będą też inne pieski w różnym wieku i różnej wielkości.
Małe psie przedszkole może dać w kość. O kilkudziesięciu minutach dojeżdżamy do
znanego nam Merdu - Merdu pod Warszawą. Chwila wytchnienia, kawa, szczeniaczki
pomiziane. Zostawiamy rzeczy Cleo i… Cleo. Wygląda na nieco zdziwioną i
szczeka. Kiedy znika z horyzontu o zgrozo zaczynają się budować z mojej głowie
czarne wizje. Oto one…
W hoteliku można pobiegać po plaży. Fot. M. G. |
Kiedy tylko odjeżdżamy ktoś niechcąco zostawia otwartą
furtkę a Cleo warująca przy niej zaczyna szaleńczo gonić za nami przy okazji
wpadając pod samochód. Ale przecież to jest dobry hotelik w którym pracują profesjonalni
opiekunowie. Kto by zostawił otwartą furtkę przy tak dużej liczbie psów? W
mojej głowie pojawia się kolejna wizja… Cleo nie pije wody, co w czasie letnich
upałów bardzo szybko kończy się odwodnieniem, udarem i tragiczną śmiercią. Tylko
jaki pies nie piłby wody przez 3 dni? Skoro scenariusz opisujący śmierć
z wycieńczenia jest mało prawdopodobny pozostają jeszcze dwa… Cleo zostaje
pogryziona przez obcego psa lub sama rzuca się na innego z krwiożerczymi
zapędami. Och wait? Czy ja mówię o Cleo? Chyba jednak nie. ALE! Może się
wydarzyć jeszcze jedna tragedia! Pod wpływem ogromnego stresu, jakim jest
perfidne porzucenie przez właściciela pies dostaje zawału serca. Nawet młody
pies z zdrowym sercem? Odpłynęłam.
Można się pobawić z pieskami. Fot. M.G. |
Po czterech godzinach jazdy samochodem, prawie dojechaliśmy
na miejsce. Dostaję smsa o treści: „Burek żyje, nie siedzi pod furtką, podrywa
chłopaków, z dziewczynami nie ma problemów. Siedząc w klatce nie szczeka”.
Myślę sobie: „co za zdradziecka szuja, w ogóle za mną nie tęskni”. O szczegóły
wolałam nie pytać ;) przy odbiorze cieszyła się nie bardziej niż przy powrocie
z pracy. Co poradzić. Taka ruda, sprzedajna łajza z niej.
Czy ja już mówiłam, że mam podejrzenia, iż w wcześniejszym życiu Cleo była prostytutką?
Ps. Radzę tego postu nie brać zbyt serio ;)
Loki miał stres jak spał w mieszkaniu moich teściów (ja spałam z nim w pokoju), a co dopiero hotelik! Chyba, że to przeze mnie się denerwował;)
OdpowiedzUsuńMozliwe, ze przez Ciebie :) wiele psow bardzo mocno reaguje za zachowanie i emocje opiekuna.
UsuńZazdroszczę! Tajga z domowego hoteliku (z polecenia znajomych) wróciła niestety z gorszym lękiem separacyjnym niż ten, który miała początkowo :/ mimo, że jadła, piła i zachowywała się tam normalnie a nawet bawiła z psami - dostawałam zdjęcia i filmiki. Odebrała to chyba jako porzucenie, nigdy więcej. Nie mogłam pójść do łazienki przez dobry miesiąc, bo tak wyła :(
OdpowiedzUsuńNie jestem behawiorystką ale wydaje mi się, że po prostu najpierw trzeba sobie z takimi problemami poradzic. Poza tym czy jestes pewna ze to lek separacyjny? To bardzo powazna przypadlosci wiaze sie z oddawaniem kału, moczu, niszczeniem w domu. Wycie to nie jest lęk separacyjny i mysle ze A. P. moglaby Ci cos poradzic :)
UsuńPsa w razie czego zostawiam u rodziny, ale za to swego czasu hotelowałam przez dwa tygodnie cudzego jamnika i przeżywałam podobny stres. "A jeśli coś się stanie? To nie mój pies, to zupełnie co innego!". Na szczęście u nas również obyło się bez problemu, jeśli nie liczyć jednego wytarzania w cudzej kupie...
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że grunt to zostawic psa u kogos kto ma doswiadczenie i poznać go z tym psem.
UsuńNo ja mogę się wypowiedzieć z perspektywy osoby, która hoteluje...i każdy właściciel, który oddaje psa po raz pierwszy ma dokładnie te same myśli - te czarne co to sie może wydarzyć, i te, które odnoszą się do zdradzieckiej natury psa - bo jak to tak nie tęksnić tylko dobrze się bawić?! :D "Zdradziecka szuja" to chyba określenie w punkt.
OdpowiedzUsuń