środa, 27 maja 2015

Pies w delegacji, czyli jak pracować i nie zwariować.

Od kiedy adoptowałam Cleo przejechałyśmy wspólnie służbowo ok 15 tysięcy kilometrów. Plus minus 3 tysiące kilometrów. Nie liczę samotnych podróży, kiedy nie mogłam jej zabrać z sobą.

Nasz standardowy wyjazd wygląda tak, że pakuję z rana wszystkie niezbędne dla mnie rzeczy oraz te psie:

Miski, zabawki (kong, frisbee, szarpak z polaru i z futerka, piłeczka, ukochana myszka z Ikea), jedzenie, śmierdzący gryzak, książeczkę zdrowia, kaganiec, saszetkę na smaczki, smaczki, kliker, butelkę z wodą niegazowaną, ręcznik, szelki, smycz flexi. No i...klatkę z posłaniem:) dobrze jest mieć pod ręką namiary na jakiegoś weterynarza z prostej przyczyny. Jeśli coś się wydarzy lepiej na szybko nie szukać pomocy byle gdzie tylko do razu wiedzieć gdzie jechać.


Cleo podróżuje zwykle w klatce kenellowej w bagażniku. Dla mnie bezpieczeństwo psa jest ważne i chciałabym uniknąć wypadku, kiedy jadę autostradą, dzieje się coś niespodziewanego na drodze i BACH pies wylatuje mi przez przednią szybę na jezdnię. Czasami Cleo jedzie na tylnym siedzeniu przyczepiona szelkami do pasów.


Podróż sama w sobie upływa nudno;) zatrzymujemy się raz, zwykle dwa razy w miejscach gdzie mogę swobodnie pochodzić z psem, rozprostować kości. Później zwykle idę coś zjeść i tutaj zaczynają się problemy, kiedy jestem sama i jest upał. O ile jest możliwość, aby usiąść na dworze z psem to zabieram Cleo z sobą. Gorzej, jeśli nie ma takiej możliwości. Zawsze staram się zorganizować podróż tak, aby Cleo nie zostawała sama w rozgrzanym samochodzie i skutecznie mi się to udaje. Jeśli nie mam pewności, że mi się to uda to nie biorę jej.
Dojeżdżam na miejsce i...Nie mogę się wyspać.


Koszmarnie wspominam pierwsze wyjazdy w teren, kiedy Cleo reagowała na każdy szelest szczekaniem. Skutecznym rozwiązaniem jest zatrzymywanie się w tych samych miejscach, bo znajoma agroturystyka to bezpieczna agroturystyka. Inna sprawa to klatka kenellowa. Zadałam sobie wiele trudu, aby nauczyć Cleo spokojnego przebywania w klatce. Jest to rzecz bardzo przydatna. Bycie wyspanym też jest przydatne;) w szczególności, kiedy trzeba ciężko pracować a później jeszcze bezpiecznie wrócić jakieś 500km do domu.



Skoro tu jesteśmy to może...Potrenujmy!

Zdarza się tak, że pies pomimo towarzyszenia mi w pracy ma jeszcze mnóstwo energii i chętnie coś by sobie porobił. Dlaczego by nie skorzystać z pięknych okoliczności przyrody i nie porzucać frisbee jak przejeżdżam obok urokliwej łąki? Dlaczegożby nie poćwiczyć odrobinkę posłuszeństwa? Oczywiście wszystko w granicach normy, bo to, że pies jest nakręcony a już dawno powinien być zmęczony oznaczać może jedynie, że jest nadmiernie pobudzony i zamiast biegać jak wściekły za deklem bardziej przydałoby mu się spokojne pociumkanie kości.

Agroturystyki i problemy z tym związane:
Psy, inne zwierzęta, dokarmianie przez właścicieli, brak zrozumienia, dlaczego nie spuszczam psa luzem żeby biegał sobie bez nadzoru po posesji to jest norma.

A dlaczego ten piesek siedzi w klatce to za karę?

Ale no niech pani puści tego pieska, niech sobie pobiega.

Co poradzić? Tylko się uśmiechać;) A co poradzić na stado lokalnych pimpków towarzyszących mi na spacerze na każdym kroku? Też nic. Niech idą;) nigdy nie spotkałam się, aby wiejski pies próbował zrobić coś złego mojej Cleo. 




Dziabong dla bezpieczeństwa jest zapięty w lesie na 8m smyczy flexi. Może sobie swobodnie eksplorować otoczenie a ja jestem spokojna, że nie pobiegnie za pierwszym lepszym dzikiem, który nam wyskoczy na drogę. Oj a zwierząt w czasie pracy spotykamy bardzo wiele: dziki, jelenie, sarny, daniele, zające, lisy, borsuki. W niektórych miejscach można też spotkać wilki  akurat razem z psem nie miałam okazji trafić na wilki. Bez psa dwukrotnie i to po godzinach pracy.

Selfie z fotopułapki

Delegacje z psem z mojego punktu widzenia:
Zabieranie psa z sobą w delegacje ma ogromne zalety. Przede wszystkim zawsze jest to znajoma „twarz”, daje poczucie bezpieczeństwa w lesie, bo "ostrzega" o obecności osób trzecich. Szczekaniem odstrasza natrętów.  W chwilach wolnych mogę popracować nad naszą więzią.

Z punktu widzenia Cleo:
Dużo nowych zapaszków, dużo zwierzątek, pańcia się ze mną bawi, można pobiegać i poznać nowych ludzi i nowe psy. Wprawdzie czasami muszę przechodzić obok strasznych koni ale jest super!

Planuję napisać recenzję w wszystkich miejscach w których byłam i będę z Cleo. W następnym poście focus na Województwo Zachodniopomorskie i Dwór Warblewo w okolicach Polanowa. Zapraszam! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz